środa, 20 kwietnia 2011

Małpy na wakacjach i nocny pociąg do Bangkoku

Po tym jak Mr. Bao podrzucił nas na przystanek, wsiedliśmy do autobusu i wieczorem dotarliśmy do miasta Surrathani, które jest bazą wypadowa na wyspy wschodniego wybrzeża. Samo miasto nie wydało nam się zbyt ciekawe, szczególnie, że zanieczyszczenie powietrza połączone z gorączką dnia, jest tutaj tak dokuczliwe, że nawet, naśladując lokalnych, próbowaliśmy chodzić w maskach. Ponieważ jednak był już wieczór, postanowiliśmy tu przenocować. Jedną z potencjalnych atrakcji turystycznych jest ‘college dla małp’, pierwsza w Tajlandii z resztą szkoła, w której trenuje się małpy, jak zbierać kokosy dla ludzi. Istnieją trzy poziomy edukacji: podstawowa (3-6 miesięcy), średnia (3 miesiące) i wyższa. Pilny samiec, który ukończył podstawówkę jest w stanie zebrać 1000-1500 kokosów dziennie.

2011_04_11 D116 Surat Thani to Bangkok 011

Następnego dnia wybraliśmy się więc tuktukiem w poszukiwaniu owej instytucji. Szkoła mieści się na terenie prywatnej posesji poza miastem, ale po dotarciu tam niestety, pocałowaliśmy klamkę (a raczej bramę), bo próżno były szukać człekokształtnych zainteresowanych pokazaniem nam tego przybytku. Może trafiliśmy w nieodpowiednim czasie, gdyż był to okres tajskich mini-wakacji i małpki też miały wolne? Poszwendaliśmy się, więc cały dzień po mieście i postanowiliśmy poczekać na nocny pociąg do Bangkoku. Pociągi w Tajlandii są czyste, bezpieczne, mimo, że nie za szybkie. Do wyboru są siedzenia różnej klasy i wagony, w tym sypialne. Pociąg wyjeżdża z Surratthani około 7-mej wieczorem. Po około dwóch godzinach podróży, gdy zbliża się ‘pora nocna’, miła obsługa przynosi pościel i po magicznej transformacji siedziska w leżankę, rozkłada każdemu pasażerowi pościel, tak, że nic nie trzeba robić samemu. W drugiej klasie nie ma przedziałów w wagonie, ale każde łóżko ma za to fajną zasłonkę-parawanik, dzięki czemu można udawać, że ma się mini sypialnię. Akurat mieliśmy łóżka na górze, po przeciwnych stronach, a pod nami mama i tatą z dwóją chłopców, których ciekawiły dwa śpiące na górze farangi (określenie Tajów na obcokrajowców o ‘bladych twarzach’). Jakość snu jednak jest średnia, bo stukot pocągu jest bardzo nieregularny i szarpany, a na niektórych stacjach wsiadają loklani sprzedawcy, anonsując głośno, że mają (w środku nocy) … zupki na sprzedaż. Bardzo zabawne! Wczesnym rankiem dotarliśmy do Bangkoku.
2011_04_11 D116 Surat Thani to Bangkok 018 2011_04_11 D116 Surat Thani to Bangkok 020
Komunikaty na stacji.

2011_04_11 D116 Surat Thani to Bangkok 029
Na styk.

2011_04_12 D117 Bangkok 0012011_04_12 D117 Bangkok 003
Polskie kiełbaski na dworcu w Bangkoku ;)

2011_04_12 D117 Bangkok 0042011_04_12 D117 Bangkok 005
Dworzec centralny (Hualamphong) w Bangkoku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz