Kampot mile nas zaskoczył. Bardzo mile. Właściwie zaskoczenie to nie jest chyba dobre słowo, gdyż nie mieliśmy jakiś konkretnych wyobrażeń na temat tego miasteczka. Czytaliśmy, że prowincja ta słynie z upraw pieprzu oraz pól solnych i że można stąd zrobić wypad do pobliskich ruin dawnego kasyna na wzgórzu Bakor. Cóż mogę powiedzieć? Zasiedzieliśmy się tu trochę. Może i jest to trik marketingowy a może i jest w tym ziarenku pieprzu, ziarnko prawdy, ale pieprz z Kampot jest przepyszny! A najlepiej smakuje ze świeżym krabem, którego można skosztować w pobliskiej, nadmorskiej miejscowości - Kep. Składa się zamówienie na takiego kraba w restauracji, przy plaży i po chwili można zaobserwować jak nasze zamówienie zostaje sprawnie wyłowione z klatko-pułapek zamontowanych przy brzegu. Po kilku minutach wytworna potrawa (w bardzo przystępnej cenie) pojawia się na naszym stole. Proste to i niesamowite! Czy można zjeść coś tak pysznego jednak, bez poczucia winy, że oto tak, na naszych oczach (dosłownie), przyczyniliśmy się do zakończenia krabiego żywota? Dotarliśmy też do Sihanoukville – słynnej miejscowości resortowo-plażowej. Nie przypadła nam jednak ona do gustu. Nie da się nie zauważyć, że miejsce to upodobał sobie zachodni światek pedofilski. Niby jest tutaj pełno organizacji chroniących prawa dzieci, lecz ich działania widać nie przynoszą zamierzonych skutków!!!
Widok na górę i Park Narodowy Bakor. Obok, typowy obraz w Kambodży – Lexus bez rejestracji.
Jeden z wielu barów przy rzece.
Rowerami po okolicach.
Dzieci z wiosek uwielbiają się witać z turystami.
Bakor – ruiny dawnego kasyna.
Kasyno z góry i z dołu.
Pola solne.
Worki z solą czekają na tansport.
Wiejskie, sielskie życie.
Pieprz z Kampot, do tego mango i durian. Istna uczta.
Kraby w sosie pieprzowo-pomidorowym.
Danie prosto z morza. Zamówione kraby zostały właśnie wyłowione.
Architektoniczne pozostałości po francuskich kolonizatorach. Obok, plaża w Kep.
Ciach-ciach.
Przemieszczaliśmy się jak zwykle, tuk-tukiem.
Dziewczynka zbierająca puszki na plaży w Sihanoukville.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz