O Bangkoku często mówią, że jest brudny, że zanieczyszczony, że męczący… i mimo, że jest w tym ziarenko prawdy (a może nawet ziarno) to, jeśli ma się okazję, warto spędzić tutaj kilka dni… Co do brudu, to nie jest tak, że nie sprzątają, bo widać, że służby porządkowe starają się wykonywać swoją pracę. Głównym problemem jest to, że rzeka płynąca przez miasto oraz jej dopływy (czy też kanały), to jeden wielki ściek i często powoduje odruch wymiotny (dosłownie). Mimo tego, żyje w niej mnóstwo ryb - właściwie nigdy nie widziałam tylu skaczących ryb!!! Co najbardziej przytłacza jednak to ruch uliczny i spaliny. Ciężko się chodzi, bo często ma się wrażenie, jakby poruszało się w tunelu, a nie na świeżym powietrzu. Pewnie fakt, że kwiecień jest najgorętszym miesiącem, wcale sprawy nie ułatwił. No, ale cóż. Oprócz obchodów Nowego Roku, zdołaliśmy odwiedzić kilka ciekawych miejsca: dwie główne świątynie, Pałac Królewski, muzeum Jima Thompsona, farmę węży, muzeum medyczne, targ uliczny Chatuchak, Chinatown…
Po Bangkoku najlepiej poruszać się taksówkami, które są tylko trochę droższe od autobusów. Obok, Wat Pho czyli Świątynia Leżącego Buddy.
Śmieci przygotowane do wywozu. Obok, dom z łódką.
Typowy “spokojny” dzień na ulicach Bangkoku.
Rzeka Chao Phraya. Promy są dobre do przemieszczania się po ścisłym centrum. Lepiej jednak przeczekać godziny szczytu.
Po deszczu wypatrzyliśmy smoka.
Khao San Road – dzielinica backpackerów. Jeśli chodzi o autobusy, to nie jest źle, ale czasem trzeba się naczekać…W każdym autobusie są dwie osoby: kierowca i osoba sprzedająca bilety. Bardzo sprawnie to działa.
Jim Thomson, to Amerykanin, który spopularyzował tajski jedwab na świecie. W 1967 roku wybrał się na wakacje do Malezji (Cameron Highlands) i śladł po nim zaginął. Jego dom przerobiono na muzeum.
Museum medyczne w szpitalu Siriraj obejmuje muzeum kryminalistyczne, patologii, tradycyjnej medycyny tajskiej, pasożytnictwa, anatomii i historii naturalnej.
Farma węży prowadzona przez Czerwony Krzyż. Obejmuje muzeum i pokaz świetny pokaz, podczas którego widownia kwiczała.
Kobra królewska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz