Po drodze zatrzmaliśmy się w miasteczku Cowra i po zimnej nocy udaliśmy się na jego podbój. Jedną z tutejszych atrakcji są japońskie ogrody botaniczne, które nie dość, że są piękne, ale i symboliczne. A oto dlaczego.
Podczas drugiej wojny światowej, w Cowra znajdował się obóz jeniecki. Mroźnym rankiem, 5-tego sierpnia 1944 roku, ponad 500 japońskich jeńców wojennych rozpoczęło daremną ucieczkę po wolność. W imię japońskiej etyki bushido, lepiej było honorowo zginąć na polu walki, niż w żyć w niewowli jako straceniec. W tym zamierzonym zrywie samobójczym, zginęło 231 Japończyków oraz 4 Australijskich żołnierzy, którzy próbowali zatrzymać uciekinerów.
Pomimo antyjapońskich nastrojów w tamtym czasach, australijski związek weteranów wojennych (RSL) przez lata opiekował się grobami japończyków , a stopniowo wzrastający szacunek i zrozumienie obu stron przerodziło się w udany projekt. Ogrody powstały w 1979 a ich architektem był Ken Nakajima.
W ogrodzie jest kilkanaście ponumerowanych stacji. Można wypożyczyć sobie mały audio przewodnik i zatrzymując się przy rożnych obiektach, posłuchać ciekawych historyjek.
Cmentarz wojenny w Cowra.
Odrestaurowana wieża obserwacyjna na terenie obozu.