sobota, 25 czerwca 2011

Autobusom dziękujemy. Z Kambodży do Wietnamu łódką.

Po złożeniu odwiedzin u delfinów w Kratie, powróciliśmy do starego, dobrego Phnom Penh. Wobec tego, że w Kambodży spędziliśmy cały prawie miesiąc i nasze wizy były już bliskie wygaśnięcia, nadszedł czas najwyższy, żeby udać się w kierunku Wietnamu. Większość turystów podróżuje z Phnom Penh do Sajgonu (HCMC city) autobusem. Różne słyszy się historyjki, że podróż autobusem jest długa, że niewygodna (hehe, ależ mi nowość ;)), że autobus na promie pozostaje zamknięty jak w puszce i nie można opuścić pokładu (no, to już gorzej; a co jak się prom ‘przekipnie’?) itp, itd. Ponieważ byliśmy już wtedy w stadium galopującego autobusowstrętu, postanowiliśmy zamienić nasz styl podróży z lądowego na wodny i do Wietnamu dotrzeć łódką.

Bilety zarezerwowaliśmy przez biuro turystyczne (bo hotele oczywiście polecają tylko autobusy ponieważ autobus=prowizja od biletu). Rano tuk-tukiem odebrano nas z hotelu , po czym wsiedliśmy do małej, szybkiej łodzi, którą sunęliśmy po rzece Mekong przez 4 godziny. Na pokładzie było w sumie tylko 5-ciu pasażerów plus dwóch kierowców. Na punkcie granicznym wyskoczyliśmy z łódki by zdobyć stempelek pożegnalny od Kambodży, po czym wskoczyliśmy i  wyskoczyliśmy raz jeszcze, żeby podstemplować paszport ‘na dzień dobry’ w Wietnamie. Cała procedura była bardzo prosta i przyjemna, a podróż łódką o wiele bardziej relaksująca, niż… no wiecie czym ;).

2011_05_22 D156 PP to Chau Doc 0092011_05_22 D156 PP to Chau Doc 012
Motorówka do Wietnamu (Chau Doc) odpływa z centrum Phnom Pehn, w Kambodży.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

W drodze do pracy

Przypomniało mi się jeszcze, że spacerując przy rzece Mekong, w Kampong Cham natrafiliśmy na barwną i roześmianą grupę, która pozwoliła nam się obfotografować. Ci ludzie, jechali prawdopodobnie do pracy w jakiejś fabryce, pewnie za kilka centów (!) na godzinę (niestety, takie są tutaj stawki). A czy ty, drogi czytelniku, też masz taki uśmiech na twarzy kiedy jedziesz/idziesz do pracy?

2011_05_18 D153 Kampong Cham 052

niedziela, 19 czerwca 2011

Same, same but different – delfin krótkogłowy

„Same, same but different” to jest jedno z ulubionych powiedzonek zasłyszanych w Azji. Oznacza właściwie to, co oznacza, a mianowicie, że coś jest takie samo, ale jednak trochę inne, inne, ale właściwie takie samo. Dziwne i niezrozumiałe? Może trochę, ale uwierzcie mi, że określenie to bardzo pasuje do tutejszych klimatów i można je odnieść do wielu sytuacji. Używane jest często na wszelakich targach, kiedy to sprzedawca czy sprzedawczyni ochoczo prezentują potencjalnemu klientowi szeroki asortyment towarów, zachęcając do zakupu. No, bo czemu by nie kupić tego samego szalika, w innych kolorach? Taki sam, ale przecież inny! W sumie racja. ;)

Delfin krótkogłowy (ang. Irrawaddy dolphin) to gatunek walenia, który znajduje się na liście gatunków krytycznie zagrożonych wyginięciem. Niby delfin, ale nieco inny. Ma krótką główkę i – jak na delfina przystało – miłą aparycję. Najistotniejsze jednak jest to, że gatunek ten upodobał sobie słodkie wody rzek i jezior, a nie jak większość delfinów – morza czy oceany. Jednym z jego środowisk jest ekosystem rzeki Mekong, w Kambodży i w Laosie. Udaliśmy się, więc do miejscowości Kratie, w północno-wschodniej Kambodży, gdzie na małym odcinku rzeki, owe delfiny się pluskają. Biorąc pod uwagę, że w całej rzece, populację tego gatunku szacuję się na mniej niż 100 osobników, to, mimo, że spędziliśmy dni i godziny tłukąc się w autobusie, czujemy się uprzywilejowani, że udało nam się zobaczyć te, tak bliskie wyginięciu, zwierzęta.

A tak wyglądają w całej okazałości: http://www.itsnature.org/sea/aquatic-mammals/irrawaddy-dolphin/
Czyż nie są słodkie, te słodkowodne olbrzymy?

2011_05_19 D153 Kampong Cham to Kratie 0352011_05_19 D153 Kampong Cham to Kratie 042

środa, 15 czerwca 2011

Miasto dwóch mostów–Kampong Cham

Postanowiliśmy zobaczyć delfiny. Nietypowe i dziwaczne delfiny z resztą (ale o tym następnym razem). Droga była długa i – co tu dużo mówić – męcząca. Zatrzymaliśmy się w miejscowości przystankowej - Kampong Cham na jedną noc, a właściwie to dwie. Jest to kolejne urocze miasteczko w Kambodży, które jest z dala, jak to mówią, od ‘wydeptanego szlaku turystycznego’. Główna ulica miasta przebiega wzdłuż rzeki Mekong. Ciekawostką są tutaj dwa mosty – jeden wielki i solidny (most Kizuna) a drugi tymczasowy i niebanalny (bambusowy). Oba świetne i bardzo odmienne. Łatwo można sobie pozwiedzać okolicę czy to piechotę czy to na rowerze i obserwować jak z nurtem rzeki, płynie codzienne życie mieszkańców.

2011_05_18 D153 Kampong Cham 0042011_05_18 D153 Kampong Cham 010
Bambusowy most łączący ląd z wyspą Koh Paen.

sobota, 11 czerwca 2011

Gdzie pieprz rośnie i kraby zimują

Kampot mile nas zaskoczył. Bardzo mile. Właściwie zaskoczenie to nie jest chyba dobre słowo, gdyż nie mieliśmy jakiś konkretnych wyobrażeń na temat tego miasteczka. Czytaliśmy, że prowincja ta słynie z upraw pieprzu oraz pól solnych i że można stąd zrobić wypad do pobliskich ruin dawnego kasyna na wzgórzu Bakor. Cóż mogę powiedzieć? Zasiedzieliśmy się tu trochę. Może i jest to trik marketingowy a może i jest w tym ziarenku pieprzu, ziarnko prawdy, ale pieprz z Kampot jest przepyszny! A najlepiej smakuje ze świeżym krabem, którego można skosztować w pobliskiej, nadmorskiej miejscowości - Kep. Składa się zamówienie na takiego kraba w restauracji, przy plaży i po chwili można zaobserwować jak nasze zamówienie zostaje sprawnie wyłowione z klatko-pułapek zamontowanych przy brzegu. Po kilku minutach wytworna potrawa (w bardzo przystępnej cenie) pojawia się na naszym stole. Proste to i niesamowite! Czy można zjeść coś tak pysznego jednak, bez poczucia winy, że oto tak, na naszych oczach (dosłownie), przyczyniliśmy się do zakończenia krabiego żywota? Dotarliśmy też do Sihanoukville – słynnej miejscowości resortowo-plażowej. Nie przypadła nam jednak ona do gustu. Nie da się nie zauważyć, że miejsce to upodobał sobie zachodni światek pedofilski. Niby jest tutaj pełno organizacji chroniących prawa dzieci, lecz ich działania widać nie przynoszą zamierzonych skutków!!!

2011_05_12 D147 Kampot 0242011_05_12 D147 Kampot 025
Kampot, centrum miasta.